DW: Wideo dnia
-
Zobacz film Większość rdzennych mieszkańców Megyer - węgierskiej wioski, leżącej w zachodniej części kraju, wyprowadziło się, uciekając przed nudą, brakiem perspektyw i bezrobociem. Wiele podobnych miejscowości popadło w ruinę, ale burmistrz Megyer wpadł na genialny pomysł – postanowił zaoferować wioskę na wynajem. Okazuje się, że mnóstwo ludzi jest zainteresowanych spędzeniem wolnego czasu z dala od zgiełku miasta. Czy wioska pod wynajem okaże się finansowym sukcesem?
-
Zobacz film Francja wypowiedziała wojnę anoreksji, by ratować modelki przed głodzeniem się na śmierć. Tamtejszy parlament przyjął ustawę, która określa minimalne normy wzrostu i wagi dziewczyn zatrudnianych przez agencje modelingowe. Ta inicjatywa ma również na celu wyeliminowanie z przestrzeni publicznej negatywnych wzorców, z których czerpią młode dziewczyny. Chcąc wyglądać jak gwiazdy z wybiegów, jedzą coraz mniej, aż wreszcie doprowadzają się do stanu, w którym nie mogą przełknąć ani kęsa. Przedstawiciele branży modowej przyznają, że mają świadomość problemu. – W latach 80. Modelki miały jeszcze kobiece figury i były prawdziwymi gwiazdami – potwierdza Cyril Brulé, przewodniczący Francuskiego Związku Agencji Modelek. – Naomi Campbell czy Linda Evangelista robiły to, na co miały ochotę, i to one dyktowały warunki. Dziś modelki traktowane są jak wieszaki na ubrania. Konsekwencje takiego stanu rzeczy są katastrofalne. Wiele modelek przypłaciło życiem walkę o ultraszczupły wygląd. Jedną z pierwszych ofiar anoreksji była Brazylijka Ana Carolina Reston. W wieku 22 lat zagłodziła się na śmierć. Psycholodzy przestrzegają: chorobliwie wychudzona sylwetka nie ma nic wspólnego z urodą i kanonem piękności. – Kobiety zagrożone anoreksją zatracają swoją kobiecość i powab. One nie są w stanie uwodzić, wręcz przeciwnie. Ich zdjęcia to wymowny przykład, jak można zniszczyć własne ciało – mówi psychoterapeuta Jean-Michel Buizard. Niestety, inicjatywa francuskiego parlamentu może okazać się niewystarczająca. Nawet jeśli we Francji zbyt chuda dziewczyna nie zostanie zatrudniona przez żadną agencję, zawsze będą mogły zwerbować ją agencje zagraniczne, których obostrzenia nie dotyczą.
-
Zobacz film Spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej to Szwecja przygarnęła największą liczbę uchodźców z Afryki i krajów Bliskiego Wschodu. Ale wysyła ich w odległe regiony kraju, gdzie mało kto mieszka. W ten sposób rząd próbuje zaludnić te opuszczone tereny. Niestety, uchodźcy nie są zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Fakt, że otrzymali bezpieczne schronienie, nie rekompensuje im bezczynności, która jest dla nich przygnębiająca. Często mijają miesiące, zanim otrzymają zezwolenie na pobyt stały i na pracę. - Trudno nam żyć w takich warunkach – skarży się Mohamad, który uciekł z ogarniętej wewnętrznym konfliktem Syrii. – Jesteśmy odizolowani od świata i żyjemy na odludziu. – dodaje. Awet, uchodźca z Erytrei, tłumaczy: - Szwedzkie władze muszą nas zaakceptować, zorganizować przeszkolenie i przysposobienie do zawodu. Bez tego nie ma mowy o tym, byśmy nawiązali kontakty z tutejszymi mieszkańcami i rozpoczęli normalne życie. Tylko w ubiegłym roku Szwecja przyjęła 81,5 tysiąca uchodźców. To ogromne wyzwanie dla władz. W całym kraju otwierane są filie urzędów ds. imigracyjnych. Przybyszom trzeba zorganizować życie od nowa, tak, by skorzystali na tym zarówno oni sami, jak i szwedzkie społeczeństwo.
-
Zobacz film We Francji rośnie popularność Frontu Narodowego – ale zarazem coraz więcej obywateli jest rozczarowanych tą populistyczną, skrajnie prawicową partią. Thierry Portheault, były członek Frontu Narodowego, skierował do sądu... pozew przeciwko temu ugrupowaniu. A jeszcze dwa lata temu mężczyzna i jego żona Nadia wstępowali do niego z wielką euforią, będąc pod wrażeniem Marine Le Pen, która obiecywała, że zerwie z radykalnym sposobem uprawiania polityki, jaki preferował jej ojciec, Jean-Marie Le Pen. Zapowiadała przy tym, że zjednoczy rozbite francuskie społeczeństwo, co szczególnie spodobało się państwu Portheault. Niestety, małżonkowie szybko przekonali się, że ich wyobrażenia na temat Frontu Narodowego nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Przeraziła ich zwłaszcza pełna nienawiści postawa prawicowych radykałów. – Jeden z lokalnych szefów partii powiedział mi, że po wygranej w wyborach Front Narodowy rozprawi się na gilotynie z Arabami, homoseksualistami i politycznymi przeciwnikami – opowiada Thierry. – Ja z kolei usłyszałam, że moje dzieci i ja wylądujemy w piecu, bo moja rodzina pochodzi z Algierii – dodaje Nadia. To wystarczyło. Małżeństwo skierowało sprawę do sądu i zainteresowali opinię publiczną swoimi przykrymi doświadczeniami. Nie dali nałożyć sobie kagańca, ale za odwagę zapłacili wysoką cenę. Musieli opuścić własny dom, bo pogróżki fanatycznych członków partii były nie do zniesienia. Dziś wolą trzymać się z dala od polityki. Wygrali sprawę w sądzie, ale wciąż jeszcze nie odzyskali psychicznego spokoju.
-
Zobacz film Prawdziwe futra znów wchodzą w modę. Cieszy to szczególnie duńskich hodowców norek, którzy od lat są głównymi dostawcami tego surowca na rynki światowe. Jednak norki, które żyją na wolności, stały się w Danii plagą... Zwierzętom, szczególnie agresywnym norkom północnoamerykańskim, często udawała się ucieczka na wolność. Część gryzoni uwolnili też ekolodzy. Efekt jest taki, że zwierzęta te stały się zagrożeniem dla całego ekosystemu.
-
Zobacz film Brytyjski rząd planuje modernizację swojej floty atomowych okrętów podwodnych. Stacjonują one na terenie Szkocji, w jednej z najważniejszych baz Royal Navy, zlokalizowana nad Zatoką Clyde, w pobliżu Glasgow. Nie wszyscy Szkoci są jednak zadowoleni z faktu, że baza ta znajduje się w ich kraju. Wielu wprost wysuwa postulaty odesłania floty do Anglii. Nie podoba im się również to, że na szkockim terytorium składowany jest cały brytyjski arsenał broni jądrowej. Szkoci obawiają się, że w razie wojny mogliby stać się celem katastrofalnego w skutkach ataku nuklearnego, po którym zachodnia część Szkocji nie nadawałaby się do zamieszkania przez... następnych 500 lat. Poza tym – argumentują – także w czasie pokoju w bazie może stać się coś nieprzewidzianego. Ale utrzymywanie bazy na szkockim terytorium ma też swoich zwolenników, którzy podkreślają, że daje ona zatrudnienie ponad 6 tysiącom osób i wspomaga lokalny biznes, nie mówiąc już o tym, że jest gwarantem bezpieczeństwa. To jednak głos mniejszości. Znacznie więcej Szkotów obawia się ewentualnego ryzyka – i uważa, że Szkocja powinna zejść z „linii ognia”.
-
Zobacz film Mieszkańcy Dieulefit – malutkiej wioski u podnóża Alp w regionie Rodanu - uratowali w czasie hitlerowskiej okupacji życie ok. 1500 osób. Każdy z nich otrzymał tytuł "Sprawiedliwego wśród Narodów Świata". Pascaline Magnard ma dziś 86 lat. Jako młodziutka Żydówka, uciekająca wraz ze swoją rodziną z Paryża przed hitlerowskim okupantem, znalazła w Dieulefit pomoc i schronienie. Uciekinierom towarzyszyła obawa, że w każdej chwili mogą zostać wykryci – ale tak się nie stało, bo trafili na wyjątkowych i uczciwych ludzi. Wśród nich była dzielna urzędniczka Jeanne Barnier, która wystawiała osobom narodowości żydowskiej fałszywe dokumenty, tak, by ich tożsamość nie wyszła na jaw. Trafiła za to na listę skazanych na śmierć – na szczęście nie wpadła w ręce hitlerowców. Takich historii jest więcej. Rodzina Morin przygarnęła żydowskiego chłopca, Izaaka, którego rodzice zginęli w obozie koncentracyjnym. Dziś Izaak ma własną rodzinę i mieszka w Izraelu, ale pamięta o tych, dzięki którym ocalał. Utrzymuje z nimi stały kontakt. Mieszkańcy Dieulefit do zasług swoich i swoich krewnych podchodzą z wielką skromnością. – To protestancka wioska. Tutejsi ludzie nie lubią się chwalić; zwłaszcza jeśli uważają jakiś czyn za rzecz normalną – wyjaśnia miejscowy historyk.
-
Zobacz film Prawosławni Serbowie czują się kulturowo związani z prawosławną Rosją. To dlatego działania prawicowo-nacjonalistycznego ruchu obywatelskiego „Dveri” – którzy próbują przekonać wiernych o potrzebie jeszcze silniejszych więzi z „Wielkim Słowiańskim Bratem” – padają tu na podatny grunt. - My, Serbowie, powinniśmy się poważanie zastanowić nad przystąpieniem do Unii Euroazjatyckiej, którą chce stworzyć Rosja – mówi Srdjan Nogo, aktywista z „Dveri”. Marzenia nacjonalisty podziela tylko (a może aż?) ¼ Serbów. Według badań, większość chce integracji z Unią Europejską. Także rząd w Belgradzie dba o budowanie dobrych relacji z UE. Problem w tym, że forsowane przez polityków reformy – jak restrukturyzacja zatrudnienia w państwowych zakładach czy obniżenie emerytur i płac w sektorze publicznym – budzą społeczny opór. Nic więc dziwnego, że na serbskich ulicach coraz częściej można usłyszeć deklaracje zaufania do Rosji. To sprzyjający klimat dla Moskwy, która od miesięcy próbuje siać w Serbii antyeuropejską propagandę. W październiku 2014 r. Władimir Putin złożył w tym kraju kurtuazyjną wizytę. Radio Sputnik – zwane „tubą Kremla” – nadaje z Belgradu po serbsku. Serbia chciałaby zachować dobre relacje i z Rosją, i z UE, ale być może już wkrótce będzie musiała opowiedzieć się po jednej ze stron...
-
Zobacz film Około 100 niemieckich obywateli rosyjskiego pochodzenia walczy we wschodniej Ukrainie w szeregach separatystów. – Walczymy o niepodległą Republikę Doniecką. Nie chcemy przyłączenia do Rosji. Tutejsza ludność też tego nie chce. Putin nas zawiódł – wyjaśnia jeden z ochotników, Simon, który do niedawna mieszkał w Hanau. I dodaje: - Nie jesteśmy terrorystami, ale normalnymi ludźmi, którzy chcą bronić cywilów: starców, dzieci... Simon przyjechał do Doniecka latem ubiegłego roku, po tym, jak jego kuzynka zginęła w zestrzelonym samolocie należącym do malezyjskich linii lotniczych. Jako obywatel Niemiec urodzony w Rosji – de facto przesiedleniec – czuje się zobowiązany do pomocy Rosjanom żyjącym w Donbasie. – Pozostanę tu aż do śmierci – mówi, podkreślając, że nie wierzy w zawieszenie broni. Do Niemiec nie chce wracać: boi się, że straci obywatelstwo tego kraju za zaangażowanie w konflikt na Ukrainie. Władze niemieckie konsekwentnie reagują bowiem na tego typu działania.
-
Zobacz film Północna Szkocja przygotowują się na wielka bitwę agrarną. Planowane są duże zmiany, ponieważ w chwili obecnej ogromne połacie ziemi są w posiadaniu niewielkiej garstki arystokratów, a mieszkańcy tych terenów zaczynają się buntować. Reforma rolna to jeden z najbardziej radykalnych projektów lewicowego szkockiego rządu, który chce ratować gminy od gór na północy kraju aż po archipelag Hybrydy. - Coś musi się zmienić! Szkocja mogłaby być silniejszym i sprawiedliwszym krajem – mówi Gordon Ferry, członek Narodowej Partii Szkocji. – Przepaść pomiędzy biednymi i bogatymi musi się zmniejszyć – dodaje. Jedną z wysp archipelagu jest Harris. Większość jej terytorium jest w posiadaniu arystokracji, która mieszka w Anglii i nie troszczy się o swoje szkockie posiadłości, dlatego na każdym kroku można spotkać tam podupadłe i niszczejące budynki. Mieszkańcy, którzy tam jeszcze pozostali, pragną aby region rozwinął się gospodarczo i zaczął tętnić życiem. Z pomocą chce przyjść gmina, wykupując grunty od arystokracji.
-
Zobacz film W Estonii już prawie 15 000 ochotników w różnym wieku poświęca swój wolny czas, by szkolić się w różnych formacjach paramilitarnych. Wykorzystują do tego celu m.in. posowiecką infrastrukturę wojskową. Niektóre spośród tych jednostek – jak Kaitseliit (Liga Obrony) – podlegają estońskiej armii, a sprzęt wojenny do ćwiczeń dostarcza im państwo. W razie zagrożenia ochotnicy mają wspierać regularne wojsko, które w tym nadbałtyckim kraju liczy jedynie 4 tysiące żołnierzy. Skąd wzrost tego rodzaju aktywności wśród obywateli? Odpowiedź jest prosta: Estończyków mobilizuje zagrożenie ze strony Rosji i agresywnej polityki, jaką obecnie prowadzi Władimir Putin. – Czujemy się zagrożeni kryzysem ukraińskim i tym, że niedaleko od naszych granic toczy się konflikt wojskowy – wyjaśnia Lauiri Abel, dowódca jednostki paramilitarnej w Kaitseliit. – Obrona ojczyzny stała się naszym kraju głównym tematem publicznej dyskusji. W paramilitarnych formacjach ochotniczych służą i mężczyźni, i kobiety, w różnym wieku i wykonujący różne zawody. Wśród nich jest Priit Kruus, 33-letni wykładowca literatury. - Czuję się jak spoiwo silnego łańcucha. Każdy człowiek w politycznie trudnych czasach musi uświadomić sobie, że jest częścią swojego społeczeństwa i musi znaleźć w nim odpowiednie dla siebie miejsce – mówi mężczyzna. Obronę kraju pojmuje on jako swój obywatelski obowiązek.
-
Zobacz film W ubiegłym roku na przepełnionych kutrach przybyło do Europy 200 000 uchodźców. Tysiące osób uciekających przed wojną i prześladowaniami nie dotarło do europejskich brzegów. W grupie szczęściarzy, którzy przeżyli podróż przez Morze Śródziemne - morze wielkiej nadziei, ale też śmierci i rozpaczy - był Wally z Senegalu. W swojej ojczyźnie był dzieckiem-żołnierzem. Musiał uciekać przed senegalskimi bojówkami. Jak mówi, nigdy nie zapomni traumatycznych przeżyć, które stały się jego udziałem na morzu. - Było bardzo zimno. Na statku znajdowało się ponad 300 osób, z których część zamknięto w kadłubie - opowiada. - Statek był w okropnym stanie. Taka podróż na wzburzonym morzu to coś strasznego; ktoś, kto tego sam nie przeżył, nie jest w stanie sobie tego wyobrazić. Między ludźmi trwa nieustanna walka o przeżycie i ostatnie krople pitnej wody. Wally znalazł schronienie na Sycylii. Dla wielu jego pobratymców z Afryki podróż do lepszego świata zakończyła się jednak śmiercią. Niebezpieczeństw podczas takiego rejsu jest wiele: od utonięcia poprzez zatrucie trującymi gazami wypełniającymi przestrzeń pod pokładem, wydobywającymi się z silników przemytniczych statków.
-
Zobacz film „Podemos” oznacza „Potrafimy”. Ta nowa lewicowa formacja na hiszpańskiej scenie politycznej, wyrastająca z ruchu tzw. Oburzonych, z dnia na dzień zdobywa coraz większą popularność, zwłaszcza wśród młodzieży. - Nie mogę już dłużej bezczynnie przyglądać się temu, jak mój kraj schodzi na manowce – mówi Borja, student nauk politycznych, a także sympatyk i działacz partii Podemos. Zaangażowanie zwykłych ludzi w wypracowywanie stanowiska partyjnego to znak rozpoznawczy tego ugrupowania. Na zebraniach i na internetowej platformie obywatele wymieniają się poglądami i przedstawiają kolejne wnioski pod dyskusję. Podemos występuje przeciwko rosnącym nierównościom społecznym w Hiszpanii, za to opowiada się za zwiększeniem roli demokracji bezpośredniej, obniżeniem wieku emerytalnego do 60. roku życia i wprowadzeniem pensji socjalnej dla każdego obywatela. Partia deklaruje się jako proeuropejska, ale krytykuje wiele aspektów funkcjonowania UE.
-
Zobacz film Udostępnione niedawno przez norweskie władze akta z czasów II wojny światowej ujawniają skalę kolaboracji w okupowanej przez hitlerowskie Niemcy Norwegii. Wśród Norwegów sympatyzujących z niemieckim reżimem był brat Dagny Overgaard, która doskonale pamięta tamte czasy. - Ole zwierzył się ojcu, że wstąpił do nazistowskiej partii, a ojciec zmusił wszystkich domowników do przysięgi, że w domu nie będzie rozmów na temat polityki - wspomina starsza pani. Po wojnie Ole Overgaard został skazany na dwa lata robót przymusowych. Po latach dostęp do jego teczki udało się uzyskać jego bratanicy. - Był zdania, że Norwegia powinna poddać się okupantowi; że tak będzie lepiej dla kraju. Stanął po niewłaściwej stronie, ale nigdy na nikogo nie doniósł, nikogo nie zdradził - opowiada kobieta. Czy to jednak oznacza, że osoby takie jak Ole nie wiedziały nic o zbrodniach nazistów? To pytanie dotyczy nie tylko jego osoby, ale też tysięcy innych sympatyków hitlerowców i kolaborantów, których akta przechowywane są w państwowych archiwach. Z dokumentami tymi może od niedawna zapoznać się każdy Norweg; wystarczy, że złoży odpowiednie podanie. Ale rozprawa z przeszłością nie zawsze jest łatwa. - Niektórzy, poznawszy przeszłość swego ojca czy dziadka, z płaczem opuszczają czytelnię - mówi pracownik Archiwum Państwowego Norwegii. Przez lata kwestia norweskiej kolaboracji z nazistami okryta była zmową milczenia. Mówiło się o ruchu oporu - ale o ślepo oddanej Hitlerowi nazistowskiej partii Nasjonal Samling, kierowanej przez straconego po wojnie Vidkuna Quislinga, już nie. Historycy cieszą się z odtajnienia dawnych dokumentów i rozpoczęcia narodowej debaty o współwinie i współudziale Norwegów w wojennej machinie nazistowskich Niemiec, w tym w deportacji tamtejszych Żydów.
-
Zobacz film Uchodźcy, którzy dostają się do Europy, nie zawsze mają tyle szczęścia, co ci spośród ich towarzyszy niedoli, którym udało się trafić do tego hotelu, prowadzonego przez katolicką organizację Caritas w Wiedniu. Nie panują tam luksusy, ale pokoje i łazienki są schludne i odświeżone. Recepcjonista hotelu, znający 7 języków, również jest uchodźcą. Oto, jak wspomina swoją ciężką przeprawę: – Po dwóch tygodniach zabrakło wody, a nikt nie odważył się poskarżyć załodze. Wszyscy bali się, że wyrzucą ich za burtę – mówi Denis Angsberg. Hotel Caritasu nie tylko daje schronienie i dach nad głową, ale umożliwia uchodźcom pracę. - Zauważyliśmy, że uchodźcom bardzo trudno odnaleźć się na rynku pracy. Niektórzy latami szukają zatrudnienia. Zdani są na bezczynność i marnują swoją energię w przysłowiowej poczekalni życia. Tracą siły, zaufanie i nadzieję na egzystencję w tym kraju – wymienia Martin Gantner z wiedeńskiego Caritasu.
-
Zobacz film Co można dzisiaj kupić za jednego funta? Dwie torebki chipsów albo... nieruchomość! W niektórych gminach Wielkiej Brytanii można wylosować cały dom za zaledwie jednego funta. Jak to możliwe? Zobaczcie!
-
Zobacz film 24 marca 2015 r. w okolicy Seyne-des-Alpes we francuskich Alpach o skały rozbił się samolot linii lotniczych Germanwings. Zginęło 150 osób. Ta tragedia na trwałe zmieniła obraz okolicy i życie jej mieszkańców, którzy natychmiast zmobilizowali się do pomocy zarówno ratownikom jak i rodzinom ofiar.
-
Zobacz film Co dziś pozostało z ducha wolności i solidarności na placu ukraińskiej niepodległości? Jak rok po demonstracjach wygląda Majdan – plac w Kijowie, na którym tysiące Ukraińców opowiedziało się za wolną i demokratyczną ojczyzną? Dla młodych ludzi rewolucja stała się początkiem nowego życia. – Mam teraz konkretny cel w życiu, zrozumiałem, że moja opinia też jest ważna, że jestem coś wart i że mogę coś zmienić – mówi Maksym Balenko, aktywista, uczestnik zeszłorocznych demonstracji na Majdanie. Dziś demonstranci sprzed roku chodzą po sercu Kijowa w żołnierskich mundurach. Wielu z nich walczy na wschodzie Ukrainy z prorosyjskimi separatystami. Czy ich trud zostanie nagrodzony i będą mogli żyć w bezpiecznym państwie?
-
Zobacz film Mieszkańcy położonej nad fiordem miejscowości Kyrksæterøra obawiają się, że wkrótce trafi do nich najbardziej niebezpieczny islamista w Norwegii. Krekar jest odpowiedzialny za brutalne zamachy terrorystyczne w ojczystym Iraku.
-
Zobacz film Coraz więcej ludzi z ogarniętej wojną wschodniej Ukrainy ucieka do Mołdawii. W tym najbiedniejszym kraju Europy są mile widziani - ale przecież nie przestają myśleć o własnej ojczyźnie. Tymczasem mołdawscy urzędnicy imigracyjni zaczynają niepokoić się rosnącą liczbą uchodźców. - Nie mamy odpowiednich warunków, by ich wszystkich zakwaterować. Brakuje nam na to środków - mówią. Ale i tak Ukraińcom nie jest w Mołdawii źle. W ciągu kilku miesięcy otrzymują zezwolenie na pobyt, drobne wsparcie finansowe i - co najważniejsze - pozwolenie na pracę. Zatrudnienie to nie tylko możliwość utrzymania siebie i rodziny; dla Ukraińców to również znak życzliwości ze strony Mołdawian. Ci ostatni rzeczywiście z sympatią odnoszą się do przybyszów. - Za sowieckich czasów byliśmy jednym narodem, dlatego powinniśmy im pomagać - z takimi opiniami można się spotkać bardzo często. W Mołdawii z trwogą obserwują rozwój wypadków na Ukrainie. Na początku lat 90. kraj ten znalazł się w podobnej sytuacji i wskutek wojny domowej utracił Naddniestrze. Dziś linii demarkacyjnej pilnują żołnierze, ale spokój na granicy jest kruchy. Ukraińcy dobrze rozumieją obawy Mołdawian. Oni już wiedzą, czym jest piekło wewnętrznego konfliktu...
Żyją w cieniu tragedii, która wstrząsnęła światem!
24 marca 2015 r. w okolicy Seyne-des-Alpes we francuskich Alpach o skały rozbił się samolot linii lotniczych Germanwings. Zginęło 150 osób. Ta tragedia na trwałe zmieniła obraz okolicy i życie jej mieszkańców, którzy natychmiast zmobilizowali się do pomocy zarówno ratownikom jak i rodzinom ofiar.