DW: Wideo dnia
-
Zobacz film Organizacja Human Rights Watch udokumentowała 13 przypadków znęcania się nad więźniami w tureckich więzieniach. Sytuacja jest tragiczna.
-
Zobacz film W Turcji na mocy dekretu z 1 września pracę straciło już ponad 2 tysiące profesorów i docentów.
-
Zobacz film Kto ma ochotę na podróż w przeszłość, ten powinien wybrać się na urlop do Fotevviken na południu Szwecji i posmakować życia bez telewizora i komórki.
-
Zobacz film Wielu Brytyjczyków chciałoby po Brexicie ułożenia relacji z UE na wzór Norwegii. To jednak złudne - przekonują Skandynawowie.
-
Zobacz film Już cztery niedźwiedzie polarne zastrzelono w tym roku na Spitsbergenie - największej wyspie Norwegii, położonej w archipelagu Svalbard, na Morzu Arktycznym. Za każdym razem w obronie własnej, ponieważ zwierzęta stały się bardzo agresywne. Wg ekologów ich zachowanie ma związek z ociepleniem klimatu. Niebezpieczeństwo dotyczy także Polaków pracujących m. in. w stacji polarnej Hornsund.
-
Zobacz film Mimo kryzysu gospodarczego w stolicy Rosji oligarchowie bez przeszkód rozwijają swoje interesy i używają życia. To grupa wpływowych polityków i przedsiębiorców ściśle związana z Putinem i wspierająca poczynania Kremla. Wielu Rosjan jest zdania, że po upadku ZSRR to właśnie Putin przywrócił krajowi dawną godność i siłę. – Zachód wszystkich straszy Rosją, to niedobrze. Rosja jest i pozostanie ważnym partnerem rozmów na światowej arenie – twierdzi Nikas Safronow, malarz, przyjaciel rosyjskich oligarchów. – Bez Rosji nie ma Niemiec, nie ma Polski, nie ma Europy. Świat nie może istnieć bez Rosji. Podobnie jak nie może istnieć bez pszczół, nawet jeśli od czasu do czasu ukąszą. Bez Rosji nie ma pokoju – dodaje artysta. Zwolennicy Putnia twierdzą, że dzisiejsza Rosja nie jest ani komunistyczna, ani europejska. Ich zdaniem jest wyjątkowa, bo zawsze szła własną drogą.
-
Zobacz film Dzięki wynalazkowi Toyoty jazda w pojedynkę nie będzie już taka nużąca. Oto robot Kirobo. Zabawka reaguje okrzykami na gwałtowne manewry i potrafi mówić podczas jazdy. Powstał z myślą o starszych kierowcach.
-
Zobacz film Według aktualnych danych około trzystu tysiącom gospodarstw domowych w Grecji w najbliższych miesiącach grozi postępowanie komornicze. Obywatele nie mają pieniędzy na podstawowe opłaty, takie jak prąd czy gaz. Z pomocą w trudnej sytuacji przychodzi grupa ”Nie płacę” – to popularna w Grecji społeczna inicjatywa. Jak radzą sobie z takim problemem jak odłączony prąd? Po prostu podłączają odłączone przewody. Uważają, że takie działania są legalne – chodzi głównie o polityczną manifestację. Urzędy i banki mogą bardzo rygorystycznie rozprawiać się z dłużnikami, bo prawo stoi po ich stronie. A przecież lewicowy rząd chciał właśnie tych najbiedniejszych chronić przed wywłaszczeniem.
-
Zobacz film 15 grudnia 1943 roku w greckim miasteczku Kalavrita Niemcy wymordowali mężczyzn i chłopców. Niektóre rodziny domagają się odszkodowań. Do masakry doszło na wzgórzu. – Widziałem ich wszystkich. Tu były porozrzucane zwłoki – 600, a może 700 – wspomina ten traumatyczny dzień Spiros Pimopoulos. Miał wówczas 8 lat. Kobiety przynosiły kołdry, by położyć na nich ciała mężczyzn i w ten sposób zanosiły je na cmentarz. Od tamtego czasu miejscowość nazwano „miastem wdów”. Grecy, którzy przeżyli tamten dzień, domagają się, aby Niemcy wypłacili im odszkodowania. – Strach, którego się najadłem; kto mi to wszystko zrekompensuje? Od wielu lat nie mogę spać w nocy. Straciłem 10 lat snu. I kto jest winny? – zadaje retoryczne pytanie rozżalony Spiros Pimopoulos.
-
Zobacz film W Lotaryngii tych niezwykłych grzybów poszukuje się przy pomocy specjalnie wyszkolonych psów. Ich ceny na dorocznych targach sięgają 400 euro za kilogram.
-
Zobacz film Wycieczka do lasu i zbieranie jagód. W ten sposób Szwedzi próbują wytłumaczyć uchodźcom szacunek do przyrody. W Szwecji w porównaniu z ilością mieszkańców osiedliło się najwięcej w Europie młodocianych uchodźców. Ich integracja jest wielkim wyzwaniem.
-
Zobacz film W wielkich metropoliach trudno o tanie mieszkanie, a już w szczególności młodzi ludzie nie mogą pozwolić sobie na życie w luksusowych dzielnicach Londynu. Brytyjski architekt wpadł na genialny pomysł. Projektuje tanie apartamenty w miniformacie. To nowy trend w architekturze Londynu. Są to apartamenty o powierzchni 38 metrów kw. z łazienką, sypialnią i pokojem stołowym. – Na dotarcie do pracy potrzebuję jedynie 15 minut. Gdyby nie te miniapartamenty, w życiu nie mogłabym pozwolić sobie na mieszkanie w tej okolicy – mówi Georgie Lister-Fell, mieszkanka Londynu. Londyński rynek nieruchomości, to rynek przesycony. Nawet ceny zwykłych domków szeregowych i mieszkań o niższym standardzie przekraczają milion euro. Żeby przeciętny londyńczyk nie musiał szukać dachu nad głową, na peryferiach miasta Russ Edwards zaprojektował 400 mieszkań w formacie kieszonkowym w cenie o 40 procent niższej od wartości rynkowej, od 200 tysięcy euro wzwyż.
-
Zobacz film Plaża w Zatoce Lara na zachodnim wybrzeżu Cypru jest szczególnie interesująca. W jej piasku ukryte są żółwie gniazda.
-
Zobacz film Jest otoczona żelaznym ogrodzeniem i kolczastym płotem. Przez 24 godziny na dobę strzeżona jest przez wojskowe patrole. W tzw. strefie tranzytowej na serbsko-węgierskiej granicy przebywa tysiąc uchodźców.
-
Zobacz film Chińczycy stworzyli największą na świecie windę dla statków. Rocznie jest w stanie przetransportować 6 milionów ton ładunku. Gigantyczna winda jest częścią budowanej od 22 lat Tamy Trzech Przełomów, znajdującej się na rzece Jangcy w centralnej części Chin. W czasie budowania tamy przesiedlono miliony ludzi, zalano wiele miast i regionów.
-
Zobacz film Brytyjscy sadownicy mają zmartwienie. Decyzja o wyjściu z UE i wzrost nastrojów antyemigranckich stawia pod ścianą wiele gospodarstw.
-
Zobacz film Ze względu na niebezpieczeństwo infiltracji przez rosyjskie specsłużby Ukraina niechętnie przyjmuje uchodźców prześladowanych w Rosji.
-
Zobacz film Dom o niechlubnej przeszłości, mieszczący się w austriackim miasteczku Braunau am Inn, to miejsce narodzin Adolfa Hitlera w 1889 roku. Z biegiem lat stał się on miejscem swoistych pielgrzymek neonazistów, szczególnie nasilających się w dniu urodzin dyktatora. Austriacki rząd chce temu zapobiec i oddać budynek do rozbiórki. Mimo że właściciela już wywłaszczono, to sąsiedzi są przeciwni zburzeniu domu Hitlera. – Wywłaszczenie to dość podejrzana sprawa. To, że w praworządnym państwie, jakim jest Austria, można kogoś wywłaszczyć – wielu w Braunau uważa za niesłuszne – mówi Rotraud Steiger, która od 50 lat mieszka naprzeciwko kontrowersyjnego budynku.
-
Zobacz film Estonia ma swoją własną receptę na wzrost gospodarczy.
-
Zobacz film W Hiszpanii obowiązuje czas środkowoeuropejski, przez co latem, w zależności od miejsca, przesunięty jest od dwóch do trzech godzin do przodu w stosunku do czasu słonecznego. Dlatego też, zdaniem mieszkańców, pod względem geograficznym, właściwszy byłby czas zachodnioeuropejski, jak w Wielkiej Brytanii i Portugalii, gdzie przesunięty jest o godzinę do tyłu. Zegarmistrz Juan Rivera, mieszkający w miejscowości Tui położonej tuż przy granicy z Portugalią, złości się. Tu, w najbardziej wysuniętym na zachód zakątku Hiszpanii, różnica między pozycją słońca na niebie a czasem urzędowym jest szczególnie uderzająca. A ponieważ granica z Portugalią przebiega wzdłuż dwóch stref czasowych, on i jego klienci muszą ciągle pamiętać o tym, żeby nie spóźnić się na spotkanie po portugalskiej stronie. – Właśnie tutaj, na pograniczu, różnice czasowe naprawdę nie mają sensu – mówi zegarmistrz. – Powinniśmy mieć tę samą strefę czasową – dodaje z przekonaniem. Nie zawsze jednak hiszpańskie zegary chodziły inaczej niż u sąsiadów. Dopiero w 1940 roku generał Franco przyjął strefę czasową taką, jaka obowiązuje w Niemczech. Jak uważa zegarmistrz, najwyższy czas, by to zmienić, a dawni faszyści nie powinni mieć wpływu na to, jaka strefa czasowa powinna obowiązywać w Hiszpanii. Większość hiszpańskich polityków jest za ponownym wprowadzeniem czasu zachodnioeuropejskiego. Gdyby tak się stało, cieszyliby się z tego także Portugalczycy.
Hiszpania ma kłopot z zegarkami. Będzie rewolucja?
W Hiszpanii obowiązuje czas środkowoeuropejski, przez co latem, w zależności od miejsca, przesunięty jest od dwóch do trzech godzin do przodu w stosunku do czasu słonecznego. Dlatego też, zdaniem mieszkańców, pod względem geograficznym, właściwszy byłby czas zachodnioeuropejski, jak w Wielkiej Brytanii i Portugalii, gdzie przesunięty jest o godzinę do tyłu.
Zegarmistrz Juan Rivera, mieszkający w miejscowości Tui położonej tuż przy granicy z Portugalią, złości się. Tu, w najbardziej wysuniętym na zachód zakątku Hiszpanii, różnica między pozycją słońca na niebie a czasem urzędowym jest szczególnie uderzająca. A ponieważ granica z Portugalią przebiega wzdłuż dwóch stref czasowych, on i jego klienci muszą ciągle pamiętać o tym, żeby nie spóźnić się na spotkanie po portugalskiej stronie. – Właśnie tutaj, na pograniczu, różnice czasowe naprawdę nie mają sensu – mówi zegarmistrz. – Powinniśmy mieć tę samą strefę czasową – dodaje z przekonaniem.
Nie zawsze jednak hiszpańskie zegary chodziły inaczej niż u sąsiadów. Dopiero w 1940 roku generał Franco przyjął strefę czasową taką, jaka obowiązuje w Niemczech. Jak uważa zegarmistrz, najwyższy czas, by to zmienić, a dawni faszyści nie powinni mieć wpływu na to, jaka strefa czasowa powinna obowiązywać w Hiszpanii.
Większość hiszpańskich polityków jest za ponownym wprowadzeniem czasu zachodnioeuropejskiego. Gdyby tak się stało, cieszyliby się z tego także Portugalczycy.