Grozi nam kolejna katastrofa ekologiczna! Bomba tyka w USA...

Pośrodku pustyni, dwie i pół godziny drogi od Los Angeles, znajduje się ogromne jezioro, a właściwie śródlądowe morze – Salton Sea. Powstało w 1905 roku, kiedy fala powodziowa przerwała jeden z kanałów rzeki Kolorado, w efekcie czego uwolnione masy wodne wypełniły naturalną nieckę na obszarze tak zwanego solniska. Dziś jednak woda ze zbiornika stopniowo odparowuje, co grozi katastrofą ekologiczną.

Odparowywaniu wód Salton Sea towarzyszy wzrost poziomu ich zasolenia. To z kolei powoduje masowe wymieranie żyjących w jeziorze ryb. Dziś pływają tu tylko tilapie, ale ich dni też są policzone. A jeśli wyginą ryby, ważne źródło pokarmu stracą ptaki (obecnie wody Salton Sea są miejscem odpoczynku dla około 400 gatunków ptaków wędrownych). Naukowców niepokoi jednak coś jeszcze: kiedy woda opadnie, odsłonią się pokłady kadmu, arsenu, uranu, fosforanów i innych substancji chemicznych leżących na dnie jeziora. Pierwsza wichura sprawi, że toksyczny pył dostanie się do atmosfery.

- Byłaby to bezprecedensowa katastrofa ekologiczna – mówi dr Tim Krantz z Uniwersytetu w Redlands. – Te cząstki są tak drobne, że z płuc trafiają bezpośrednio do krwiobiegu. W efekcie wzrośnie zachorowalność na astmę i nowotwory.

Na ratowanie Salton Sea trzeba by wydać około 10 mld USD. To olbrzymia kwota, ale eksperci ostrzegają – walka ze skutkami katastrofy może kosztować dużo więcej.
Dodano: Piątek, 3 kwietnia 2015 (11:44)
Źródło: AFP- AFP
Reklama