Pierwsza rocznica zamachu w Bostonie

Mija rok od wybuchu bomby na mecie maratonu w Bostonie. Większość ran fizycznych już się zagoiła, ale ból emocjonalny nie minął.

W zamachu zginęły trzy osoby, a ponad 260 zostało rannych.

46-letnia Roseann Sdoia, wiceprezes ds. zarządzania nieruchomościami, straciła w wybuchu dolną część prawej nogi. Po roku podkreśla, że „znowu chce normalnie żyć”.

35-letni dekarz - Marc Fucarile – również stracił prawą nogę. Ma także odłamki w sercu i nadal może stracić lewą nogę. Dziś wspomina, jak odzyskał przytomność w momencie, gdy sanitariusz nakładał opaski uciskowe wokół jego nóg.

Kolejna ofiara, 39-letnia Heather Abbott, która pracuje w niepełnym wymiarze czasu w dziale HR, nosi protezę nogi i kilka razy w tygodniu chodzi na rehabilitację. Stara się optymistycznie patrzyć w przyszłość i podkreśla, że tamto tragiczne wydarzenie dało jej wewnętrzną siłę, o której istnieniu nie miała pojęcia.

Krótko po zamachu władze wytypowały podejrzanie zachowującego się studenta z Arabii Saudyjskiej, który szybko próbował uciec z miejsca zdarzenia. Po przesłuchaniu i przeszukaniu mieszkania Saudyjczyk został oczyszczony z podejrzeń. Kilka dni później opublikowano fotografie oraz materiały wideo prezentujące dwóch podejrzanych o przeprowadzenie zamachu. Tego samego dnia - dzięki zaangażowaniu lokalnej społeczności - udało się ich zidentyfikować. Okazało się, że byli to bracia Dżochar i Tamerlan Carnajew. Pierwszy z nich jest obywatelem amerykańskim, drugi - był (nie żyje) obywatelem rosyjskim i posiadał tzw. zieloną kartę. Kilkanaście godzin po ujęciu ciężko rannego Tamerlana, policjanci zatrzymali 19-letniego Dżochara, który ukrywał się na łodzi zacumowanej na tyłach jednorodzinnego domu. W czasie akcji chłopak odniósł wiele ran postrzałowych i został przewieziony do szpitala. Według ojca braci Carnajewów Anzora - prawnika, który mieszka w Dagestanie, jego synowie są ofiarami amerykańskich służb.
Dodano: Wtorek, 15 kwietnia 2014 (11:50)
Źródło: INTERIA.TV- © 2014 Associated Press
Reklama