Płacowa rewolucja w Niemczech – i co dalej?

Minimum 8,5 euro za godzinę pracy – od 1 stycznia br. w Niemczech obowiązuje ustawa określająca wysokość płacy minimalnej. U naszych zachodnich sąsiadów to nowość. Niemieccy pracodawcy i pracownicy powoli odnajdują się w tej rzeczywistości.




- To dobra rzecz; daje nam poczucie bezpieczeństwa – cieszy się Cathy Waltmann, kelnerka w berlińskiej restauracji. Ale jest też druga strona tego medalu: właścicielka lokalu musiała podnieść ceny, aby zrekompensować sobie wzrost kosztów zatrudniania pracowników. – W tej sytuacji nie dało się tego uniknąć – wyjaśnia.




Na razie nie wiadomo jeszcze, jakie będą długofalowe gospodarcze konsekwencje tej zmiany. Analitycy rynku pracy sądzą jednak, że około 200 tysięcy miejsc pracy może ulec likwidacji; niewykluczony jest też ogólny wzrost cen. – Małe przedsiębiorstwa rzadko kiedy osiągają wielkie zyski, będą więc musiałby podnieść ceny, by zamortyzować wzrost wynagrodzeń. Ale czy rynek taką podwyżkę zaakceptuje? Czy nadal tak samo często będziemy korzystać chociażby z usług fryzjera? – zastanawia się jeden z ekspertów. Wspomniani fryzjerzy cieszą się jednak ze zmian. Jak mówią, wcześniej w niektórych częściach kraju – np. we wschodnich landach – godzinowe stawki w tej branży nie przekraczały 4 euro za godzinę.